Tu mieszkam i nie wyobrażam sobie, że mogłabym inaczej. Nie jestem już nawet w stanie wyobrazić sobie mieszkania w bloku. Moje dzieci chyba też. Iwo wychodzi na podwórko jak tylko wstanie i wraca jak trzeba iść spać. Do domu wpada tylko na jedzenie. Jego starsza siostra wprawdzie już wyrosła ze swego domku na drzewie, ale i tak najchętniej siedziałaby na najwyższej gałęzi, jeśli akurat konia nie ma żadnego w okolicy?. Wiejskie dzieci żyją inaczej niż miejskie. Zazdroszczę im tego dzieciństwa.
Ostatnio z przyjaciółką z sąsiedniego bloku wspominałyśmy nasze dzieciństwo na trzepaku pod blokiem. Pamiętasz trzepaki? Kiedyś mieszkańcy bloków zawieszali na nich swoje dywany, żeby je wytrzepać z kurzu. A my na takim trzepaku od dzieciństwa wyprawiałyśmy takie sztuczki, że sąsiedzi wychodzili na swe balkony zakładając się kiedy spadniemy.
Nasz trzepak nadal stoi, ale smutny i samotny. Nikt się na nim nie bawi, bo to niebezpieczne. Z naszego wielkiego placu zabaw, z rondem i uliczkami do rowerowych szaleństw pozostały dwie drabinki i ławeczka dla żuli. A dzieci wyprowadzane są na ogrodzony plac zabaw 20m na 20 i spędzają tam godzinkę pod okiem rodziców czasem czujnych, a czasem wpatrzonych w smartfony.
I jak tak ostatnio patrzyłam na to przy okazji wizyty w rodzinnym mieście, to chyba po raz milionowy pogratulowałam sobie swej decyzji o wyborze miejsca do życia. Choć nie zawsze jest łatwo, to jednak faktów, że dzieci mają swoją przestrzeń, po której mogą śmigać całymi dniami, a ja mogę napić się kawy i poćwiczyć jogę w ogrodzie nie da się przecenić. Że już nie wspomnę o owocach i warzywach z własnego ogródka zdrowych i niepryskanych, w każdej chwili dostępnych. I o przestrzeni na twórcze realizacje naszych szalonych pomysłów jak: pracownia ceramiczna, sala do jogi, mini muzeum, przestrzeń warsztatowa. I o bliskości natury, śpiewu ptaków, i o wielu innych jeszcze blaskach i odblaskach nie wspomnę… już dzisiaj, ale temat na pewno powróci niejednokrotnie
Odpoczęliście w wakacje? Mi się znowu nie udało. Całe szczęście, że kocham swoją pracę, i że zrobiliśmy sobie tydzień urlopu przed wakacjami. Inaczej nie wiem jak bym dała radę te wakacje przetrwać. Dzień za dniem, warsztat za warsztatem i lato zleciało w mgnieniu oka. Lepienie, joga, szkliwienie i tak w kółko. Dziś zaczynamy ostatni tydzień warsztatowy i wyjątkowy luz, bo tylko szkliwienie i joga, więc może w między czasie uda mi się nawet coś napisać;-). Ostatnimi czasy nawet relacji nie było kiedy zrobić, a jak próbowałam coś zamieścić wieczorem, to zasypiałam nad smartfonem. Uznałam, że jak już muszę usypiać przy pracy, to zdecydowanie lepiej na macie do jogi i odpuściłam sobie social media i bloga na rzecz wieczornej praktyki, za co ogromnie Was przepraszam. Szczególnie te z Was, które mnie prosiły, aby je oznaczyć – WYBACZCIE proszę. Przepraszam również wszystkich, którzy czekają na realizację zamówień lub wysyłkę swoich prac warsztatowych. Właśnie dlatego namawiam Was zawsze do zrobienia pracy od początku do końca i odebrania gotowej od razu, że potem pomiędzy warsztatami ciężko znaleźć czas, żeby to porządnie spakować i wysłać. Ceramika to nie książka, którą można wrzucić po prostu do koperty i wysłać. Każde z Waszych dzieł trzeba osobno zawinąć i dobrze zabezpieczyć, żeby dotarły do Was w całości. Ten proces wymaga czasu, a jego niestety brakuje.
W Krainie Wygasłych Wulkanów pracujemy teraz pełną parą, ale już na ostatnim gwizdku. Prowadzimy dla Was codziennie, a często i parę razy dziennie różne warsztaty. Ja prowadzę jogę i ceramikę. Są warsztaty bębniarskie, barwienia naturalnego, robienia teatralnych masek, naturalnych kosmetyków, domków dla owadów, gotowania z dzikich roślin, warsztaty etnograficzne, chiropterologiczne geologiczne i wiele innych. Cieszymy się bardzo, że korzystacie z naszych zajęć aktywnie, o czym dobitnie świadczy ilość zdobywanych przez Was medali Odkrywcy Krainy Wygasłych Wulkanów. Nie wiem jak wyglądają ogólne statystyki, ale zrobiłam już wcześniej ponad sto srebrnych medali, a dziś musiałam szybko studzić piec, żeby wyciągnąć kolejne pięćdziesiąt, bo znowu się skończyły. Po ilości wydawanych naklejek widzę, że również aktywnie zwiedzacie okolicę. I tak się czasem zastanawiam wbijając kolejną pieczątkę i licząc te już zdobyte w Waszych paszportach: Jak Wy znajdujecie na to wszystko czas? I czy Wy po tych wakacjach nie jesteście aby zmęczeni? Czy może pełni energii i inspiracji? Niektórzy na pewno, bo dostaję od Was sporo wiadomości, że zaczynacie po wakacjach żyć bardziej twórczo, bliżej natury, zabieracie się do praktyki jogi. Niektórzy niecierpliwie czekają na obiecane wyzwanie „W 7 dni zacznij z jogą cieszyć się życiem”. Będzie obiecuję :-), jak tylko to szaleństwo wakacyjne ustanie i dzieci do szkoły i przedszkola pójdą. Trzymajcie kciuki:-) Pozdrawiam Was serdecznie i dobrego tygodnia życzę 🙂