Witajcie
Pierwszy tydzień Nowego Roku 2019 minął, czas najwyższy podsumować 2018. Przeczekałam do wyzwania Pani Swojego Czasu, licząc na to, że uda mi się dzięki niemu podsumować lepiej i wiecie co? Nie zawiodłam się oczywiście:-). Dzięki analizie realizacji celów, pojawiających się problemów i wyzwań całe podsumowanie wygląda dużo lepiej, choć początkowo nie wyglądało to zbyt dobrze.
No bo np.:
cel pt. CODZIENNA PORANNA JOGA został zrealizowany jedynie w 30% i już, już się miałam za to biczować, ale…Dzięki analizie uświadomiłam sobie, że przecież nie było to wcale spowodowane moim lenistwem, ale moim stanem zdrowia powodującym poranne usztywnienie mięśni i stawów i wyczerpanie energetyczne. No i przecież praktykowałam wieczorem…
kolejny cel ZADBAĆ O ZDROWIE SWOJE I RODZINY oceniłam na 30% choć bardzo się starałam. No, ale jak zadbać o zdrowie kogoś, kto sam o to nie dba? Kto na informację, że na obiad jest zupa przewraca oczami i robi pyszną pizzę. No jak tu dbać o zdrową dietę? No marne szanse… Czyli cel był zbyt ogólny…
Niemniej jednak udało mi się na własnej osobie PRZEPROWADZIĆ 42-DNIOWY POST OWOCOWO-WARZYWNY DR DĄBROWSKIEJ, co sprawiło, że czułam się i wyglądałam rewelacyjnie i na dodatek byłam pełna energii. Po poście jednak znowu zaczęłam grzeszyć dietetycznie zakazanymi dla mnie produktami podsuwanymi mi co chwilę pod nos przez ukochanego i miałam okazję naocznie się przekonać jak bardzo mi szkodzą. To sprawiło, że trafiłam na biorezonans, który uświadomił mi wreszcie co jest przyczyną nękających mnie od blisko dwudziestu lat dolegliwości. O tej przyczynie napiszę osobny post, bo jest niezwykle istotna i mająca wpływ na jakość życia nie tylko mego, ale też wielu osób.
cel POWRÓCIĆ DO RYTMU PROWADZENIA ZAJĘĆ JOGI SPRZED CIĄŻY dostał całe 0% i okazało się, że był zupełnie nierealny. Biorąc pod uwagę ilość warsztatów ceramicznych i jogicznych prowadzonych obecnie przeze mnie na miejscu w Dobkowie, musiałam sobie uświadomić, że nie mam szans ani ochoty dodawać sobie więcej zajęć i na dodatek codziennie wyjeżdżać do miasta i marnować w samochodzie min. półtorej godziny dziennie. Wybaczcie, ale nie dam rady… Cel więc nie został zrealizowany, ale… Poprowadzone warsztaty i rozmowy z Wami uświadomiły mi, że mogę zajęcia i kursy prowadzić dla Was również online, co początkowo wydawało się być zupełnie nierealne, jednak w miarę zagłębiania się w ten temat okazało się, że może być całkiem fajną opcją. Tym bardziej, że…
kolejnym celem było ZROBIĆ STRONĘ INTERNETOWĄ. Udało mi się to zrobić z przyjemnością na jakieś 80% dzięki kursowi Oli Gościniak i o dziwo spodobało mi się… Zawsze uwielbiałam pisać, więc podkręcona tym, że udało mi się podstawową stronę ogarnąć, na zimowych warsztatach obiecałam Wam bloga, na którym będziecie mogły znaleźć informacje z warsztatów. No i moi drodzy blog jest i obiecuję, że regularne publikowanie na nim będzie jednym z celów na 2019. No ale wracając do 2018…
cel następny POZYSKAĆ DOTACJĘ NA ZAŁOŻENIE WŁASNEJ FIRMY zrealizowany na 0%. Napisałam dobry projekt i … nie zdążyłam go złożyć na czas. Potem okazało się, że bardzo dobrze, że go nie złożyłam, bo przystopowałby moje działania na następny rok. Ja jednak dzięki niemu przypomniałam sobie ile radości sprawia mi pisanie i wysłałam na konkurs moją książkę ‚W poszukiwaniu radości życia”, którą napisałam jakieś 18 lat temu, kiedy wychodziłam z depresji. Główna bohaterka mojej książki również wpadła w depresję, a później z niej wychodziła bez pomocy leków, których jej organizm nie tolerował. Stosowała za to jogę i różne inne metody, które ja zastosowałam w swoim życiu i które zadziałały i pomogły mi się ogarnąć. Książka dostała wyróżnienie w konkursie, a ja dostałam propozycję jej wydania i napisania drugiej części. Czyli… nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło;-). Wprawdzie jeszcze jej nie wydałam, bo to proces długotrwały i kosztowny, ale mam już koncepcję jak to wszystko ogarnąć i konspekt drugiej części.
Oprócz tego udało mi się przeprowadzić w roku 2018 rekordową jak na mnie ilość warsztatów ceramicznych i warsztatów jogi tu na miejscu w Dobkowie. Na nowo odkryłam też moją starą miłość, czyli rower i jeżdżenie po leśnych drogach i bezdrożach. Z rodziną i przyjaciółmi udało nam się zaliczyć sporo super wycieczek rowerowych po naszej Krainie Wygasłych Wulkanów. Czyli tak właściwie, to ten ubiegły rok nie wypada wcale tak słabo, jak by się to mogło początkowo wydawać:-)